Julieth Restrepo: „Nie wiedziałam, że można tyle razy upaść i tyle razy się podnieść”. To jej wywiad dla magazynu BOCAS.
Julieth Restrepo uczyła się w Szkole Eucharystycznej La Milagrosa, niedaleko dzielnicy Pablo Escobara. Jej ojciec był taksówkarzem, a matka sekretarką, która dorabiała sobie kilka pesos, sprzedając kaszankę i paluszki serowe. Dziesięć lat temu, u szczytu kariery w Kolumbii, postanowiła porzucić wszystko i osiedlić się w Los Angeles, bez żadnych koneksji i znajomości angielskiego. Większość ludzi przewidywała sromotną porażkę, ale Julieth Restrepo nie zna tego słowa. Pracowała jako niania, grała w uniwersyteckich filmach krótkometrażowych i nie pozwoliła, by miasto ją przygnębiło. Teraz gra jedną z głównych ról w serialu NetflixaThe Residence , stworzonym przez jedną z najbardziej szanowanych kobiet w branży w Stanach Zjednoczonych. Oto jej historia w magazynie BOCAS.
W ogrodzie swojego domu na obrzeżach Los Angeles Julieth Restrepo popija lemoniadę i, obserwując swoją dwuipółletnią córkę, Lucíę, wachluje się, próbując odegnać senność wywołaną upałem tych letnich dni. Dziewczynka, pośród pisków i śmiechu, przewraca strony kolorowej książki z wywiadami i zdjęciami kolumbijskich osobistości, którą dostała miesiąc temu, gdy wyjechała do Kolumbii na półtora tygodnia.
Julieth Restrepo na nowej okładce magazynu BOCAS.Zdjęcie:Hernán Puentes / Magazyn BOCAS
Odwiedziła Bogotę, Cali i Medellín, aby promować swój udział w serialu „The Residence” , produkcji ośmiu godzinnych odcinków dla Netflixa, która daje jej wielki przełom w amerykańskiej branży telewizyjnej. Nakręcony w całości w języku angielskim, z producentką Shondą Rhimes na czele – najpotężniejszą kobietą w dzisiejszej branży audiowizualnej (twórczynią takich hitów jak „Chirurdzy” , „Skandal”, „Jak uciec na morderstwo” i „Bridgerton”, a także wielu innych) – aktorka z Medellín gra Elsyie Chayle, gospodynię Białego Domu.
Ta dramatyczna komedia kryminalna, w której detektyw próbuje rozwiązać zagadkę morderstwa popełnionego podczas oficjalnej kolacji, pozwoliła Kolumbijczykowi dzielić plan zdjęciowy z takimi gwiazdami, jak Uzo Aduba (Orange Is the New Black), Giancarlo Esposito (Breaking Bad), Kylie Minogue, Susan Kelechi Watson (This Is Us) i niedawno zmarłym Julianem McMahonem (zmarł 2 lipca, znany był z roli w serialu Nip/Tuck).
Podczas wizyty odwiedził również San Andrés i miał premierę krótkometrażowego filmu Rodrigo Branquias, opowieści dla dzieci, którą wyprodukował i nakręcił na wyspie z udziałem rodzimych talentów, w tym Majidy Issy, Laury Archbold i Jiggy Drama z San Andrés. Ta 16-minutowa opowieść jest obecnie prezentowana na festiwalach specjalizujących się w filmach dla dzieci i młodzieży, takich jak Com Kids (Brazylia), Pacific Rim (Kanada), La Matatena (Meksyk), First Kids (Kalifornia) i Príncipe de los Páramos (Bogota).
„Na początku pracowałam jako niania i przy studenckich filmach krótkometrażowych”.Zdjęcie:Hernán Puentes / BOCAS Magazine
Julieth pozwala sobie na zdumienie, opowiadając o każdym swoim kroku i nie cierpi na fałszywą skromność, bo nikt poza nią i jej bliskim kręgiem nie zna jej problemów. Następnie wskazuje na plakat do filmu „Kochając Pabla” (2018), w którym grała żonę Pabla Escobara z Javierem Bardemem i Penélope Cruz. Widnieją na nim podpisy obojga i dedykacja: „Miałam więcej czasu na rozmowę z nim. Z nią przypominam sobie jedną z tych surrealistycznych scen, kiedy pewnego dnia oglądam „Volver”, a następnego jesteśmy w hotelowym basenie w Girardot, rozmawiając o tym, co znaczy mieć dzieci i wykonywać ten zawód. Ona, piękna, w czerwonym kostiumie kąpielowym, a Javier ściga się w wodzie z innymi”.
Rankiem, podczas naszej rozmowy, pożegnała się pocałunkiem ze swoim mężem, kompozytorem filmowym i telewizyjnym oraz montażystą muzycznym Sebastiánem Zuletą (który pracował przy takich filmach jak „Czika z Beverly Hills”, „Życzenie”, „Encanto” i „Vaiana 2”), po czym rzuciła mu przypomnienie: „Już prawie 6 sierpnia”. Zalała ich lawina obrazów: prawie 10 lat temu spakowała dwie walizki i wyjechała do nieznanego miasta, z ograniczoną znajomością angielskiego, całkowicie pewna, czego chce i niepewna, jak to osiągnąć. Wylądowała wczesnym rankiem, a następnego dnia jej przyjaciele Felipe Orozco i Sara Millán (reżyserka i dyrektor artystyczna „Na końcu spektrum”, jej debiutanckiego filmu z 2006 roku) zaprosili ją na popołudniowe wyjście do LACMA, muzeum sztuki, które latem w każdy piątek organizuje darmowe koncerty jazzowe.
Julia Restrepo.Zdjęcie:Hernán Puentes / Magazyn BOCAS
Erika, jej młodsza siostra, jest psychologiem. Fernando, jej ojciec, nie pije alkoholu od ponad 40 lat i, jako taksówkarz, nigdy nie pozwolił jej jeździć autobusem. A Sol María, jej matka – zarażona emocją, którą nauczyła się rozpoznawać u córki – postanowiła ulec swojemu ukrytemu impulsowi i siedem lat temu zapisała się na studia teatralne.
Dwa lata przed tym, jak wywróciła swoje życie do góry nogami w Bogocie, i za przyzwoleniem menedżerki, Marii Clary López, zaczęła marzyć o karierze w Stanach Zjednoczonych. W 2015 roku, tuż po roli w serialu o życiu swojej matki, Laury, wręczyła jej już trzy nagrody TVyNovelas, zdobyte za dwa sezony programów „A Mano Limpia” i „Comando Élite”, oraz nagrodę Macondo za film „Estrella del Sur”. Umieściła je w azylu, który kilka lat temu przekształciła w mieszkanie w sypialni Julieth, spełniając obietnicę, że pierwszą rzeczą, jaką zrobi w swojej karierze aktorskiej, będzie zapewnienie im domu. Pokój jest wypełniony plakatami, okładkami magazynów i gazet, które świadczą o jej 20-letniej karierze.
Już w Los Angeles zdobyła nagrodę India Catalina Award za główną rolę świętej Paisy oraz kolejną nagrodę Macondo Award za film „The Seed of Silence”. Pod koniec zeszłego roku powróciła do filmu „Drodzy panowie”, w którym zagrała Esmeraldę Arboledę, najważniejszą z sufrażystek, które 70 lat temu wywalczyły prawa wyborcze kobiet.
Julieth Restrepo działa w branży od 20 lat i ma historię godną filmu.Zdjęcie:Hernán Puentes / BOCAS Magazine
6 sierpnia z pewnością zapamięta zachód słońca na plażach Cancún w maju 2015 roku, kiedy opalała się i zanurzała stopy w morzu podczas przerwy w sesjach zdjęciowych dla magazynu, który zaprosił na okładki kilka celebrytów. Siedziała i rozmawiała z Veronicą Orozco, tą samą Vainillą z Oki Doki, która w dzieciństwie zmuszała ją do wczesnego wstawania. Powiedziała jej, że za kilka tygodni wyruszy w podróż, którą niektórzy bojaźliwi nazywali skokiem w pustkę. „Nie wątp w to” – powiedziała.
Obecnie bierze udział w zajęciach aktorskich prowadzonych przez Nancy Banks, nauczycielkę takich artystów jak Margot Robbie, Matt Bomer, Chris Pine, Channing Tatum, Forest Whitaker, Emma Stone, Rachel McAdams, Lily Collins, Michelle Pfeiffer, Jennifer Aniston i Ariany Grande.
Kiedy urodziła Lucíę, chciała na jakiś czas zawiesić karierę. Właśnie nadszedł casting do „The Residence”. María Clara namówiła ją do przygotowania pięciu scen. Pewnego popołudnia, jadąc przez miasto z dwuipółmiesięczną córeczką na tylnym siedzeniu, zadzwonili do niej. Rola była jej. Płakała ze szczęścia, próbując prowadzić spokojnie. Mówią, że dzieci rodzą się z żywicielem rodziny.
Kiedy zacząłeś grać?
W wieku ośmiu lat, z włosami obciętymi w fatalny, grzybowy kształt, grałam w szkole Krzysztofa Kolumba. W wieku jedenastu lat, przy muzyce Carmina Burana, ciągnąc łańcuchy i głęboko lamentując, by oddać cierpienie porwanych, występowałam na przerwach. Zakonnice i wszyscy inni płakali. Czułam się wspaniale, wiedząc, że to ja to generuję. Miałam dwanaście lat, gdy koledzy z klasy puścili „Sen nocy letniej” i byłam pewna, że chcę się temu poświęcić. Moja kuzynka Natalia powiedziała do mnie: „Nie masz dość robienia z siebie idiotki?”. Na szczęście nie posłuchałam.
W tym czasie Twoja rodzina borykała się z różnymi trudnościami finansowymi. Jak opłacałeś zajęcia teatralne na Uniwersytecie Antioquia?
Moi wujkowie Edilma i Ricardo, którzy tam pracowali, opowiedzieli mi o kursach. Pożyczyłam 100 000 pesos, które kosztowały mnie semestr, a tata zabierał mnie na zajęcia w każdą sobotę od 13. roku życia. Potajemnie sprzedawałam słodycze w szkole, tworzyłam prace plastyczne, streszczenia książek, a nawet pisałam listy miłosne z wierszami i brokatowymi wzorami dla chłopaków moich koleżanek z klasy. Kiedy poszłam spłacić dług, moi wujkowie powiedzieli mi, żebym zachowała je na kolejną opłatę wpisową. Zawsze byłam niepokonana; dołączyłam do harcerek i zostałam ich królową. W wieku czternastu lat pracowałam jako reporterka w programie „Solo para adolescentes” na kanale Teleantioquia. Zlecili mi przeprowadzenie dwóch wywiadów i następnego dnia, gdy przyjechałam do szkoły, byłam już gwiazdą. Po ukończeniu szkoły kilkakrotnie przystępowałam do egzaminu Antioquia, ale go nie zdałam. Zapisałem się na zajęcia w Teatro Popular de Medellín (TPM), pracowałem jako asystent fotografa przy legitymacjach szkolnych, zacząłem uczyć się języka angielskiego i pracowałem jako sprzedawczyni w sklepie odzieżowym.
Skąd bierze się rekursywność?
Rozwiązanie tkwi w potrzebie. Zawsze widziałem, jak moi rodzice dużo sprzedawali. Mama, w przerwach między pracą, sprzedawała kaszankę, empanady i paluszki serowe. W soboty chodziliśmy do koloseum spółdzielni, w której pracowałem, i sprzedawaliśmy kanapki i soki.
To jak magia, że życie wywraca się do góry nogami po zobaczeniu reklamy na latarni...
Wychodziłem z zajęć w TPM, kiedy zobaczyłem ogłoszenie. Dotyczyło horroru „Na końcu spektrum”. Złożyłem podanie i kilka dni później powiedziano mi, że się zakwalifikowałem. Krzyczałem jak szalony. Ale ekscytacja przerodziła się w wiele nocy płaczu, gdy zadzwonił telefon z informacją o rozpoczęciu zdjęć. Minął rok i zobaczyłem, jak moja nadzieja słabnie. Miałem 18 lat, kiedy rodzice zabrali mnie na lotnisko, żebym po raz pierwszy poleciał samolotem, ponieważ film miał być kręcony w Bogocie.
„Miałem 18 lat, kiedy rodzice zabrali mnie na lotnisko, żebym po raz pierwszy poleciał samolotem”.Zdjęcie:Hernán Puentes / BOCAS Magazine
Jak sprawdziło się w Bogocie?
Robiłam kartki świąteczne i malowałam dziecięce koszulki. Byłam asystentką garderoby w reklamach i wystąpiłam w kilku z nich. Uczęszczałam na zajęcia u Victorii Hernández, która postanowiła nie pobierać ode mnie opłat, bo wiedziała, że nie mam pieniędzy. Dublowałam Adrianę Arango w filmie „Te amo Ana Elisa” i zaczęłam pojawiać się w wielu produkcjach.
Czy myśleliście o jakichś projektach aktorskich z mamą?
Chcę reżyserować i chcę, żeby zagrała główną rolę w moim kolejnym dziele. W wielu opowiadaniach, które piszę, ona jest główną bohaterką. Lekcja, której mnie nauczyła swoją decyzją o studiowaniu teatru, gdy będzie starsza, to to, że nigdy nie przestaje się uczyć, tworzyć i działać. Zagrała już w dziesięciu sztukach. Uczy się angielskiego i bierze lekcje tańca porro. Kiedy dorosnę, chcę być taka jak ona.
Co to znaczyło być córką taksówkarza?
Uświadomienie sobie, że będziemy stabilni finansowo w domu. Moi znajomi mieli ojców inżynierów, prawników, z napiętymi grafikami. To oznaczało też, że nie nauczyłam się poruszać po Medellín. Gubię się, bo on nas wszędzie woził. I to symbolizowało strach w czasach Pablo Escobara. Ulgę poczuliśmy dopiero, gdy usłyszeliśmy dźwięk jego kluczyków po przyjeździe.
Co sądzisz o Medellín, które gloryfikuje Pablo Escobara, sprzedaje wycieczki po jego domu, który przekształcono w muzeum, i przedstawia jego występki jako czyny bohaterskie?
To mnie smuci. Wynika to z ignorancji. Miałam przyjaciół w szkole, którzy mieszkali w dzielnicy Pablo Escobara i poznałam ludzi, którzy byli wdzięczni za to, co im dał, nie znając pełnego kontekstu. Jako aktorka, która zagrała w filmach „Kochając Pabla”, „Noticia de un secuestro” i „Griselda” , doceniam, że te historie są opowiadane, ponieważ dla wielu ludzi jest to sposób na zrozumienie szkód wyrządzonych miastu przez tę gloryfikację. Bronię tych produkcji i uważam, że można je nakręcić, ale z wyraźnym celem oddania hołdu nie mordercom, a ofiarom.
Jego ojciec ma bardzo ciekawą historię, bo uciekł z domu, aby uniknąć przemocy, a jako nastolatek mieszkał na ulicy, był bezdomny, a nawet musiał kraść, żeby mieć co jeść...
Podziwiam go za jego drogę, stoczone bitwy i jego odporność; za to, jak wyzdrowiał z nałogów. Mój tata jest (jego głos się łamie i szlocha)… moim bohaterem i moją piętą achillesową. Dzięki niemu nauczyłam się, że nie ma sytuacji, której nie da się pokonać. Nigdy nie widziałam go pijanego, odkąd 3 maja skończył 44 lata bez alkoholu. Wspomnienie jego wizyty na mityngach Anonimowych Alkoholików było dla mnie bardzo ważne. Ta droga uzależnienia, powrotu do zdrowia i umiejętność mówienia o bólu dały mi siłę. A to „jeden dzień na raz” stało się moim mottem.
Czy w pewnym momencie nie było żadnych zarzutów?
Bycie żywicielem rodziny przez tak długi czas sprawiło, że stałem się prawdziwym ojcem dla moich rodziców. Staliśmy się bliskimi przyjaciółmi dzięki moim wyborom. Zawsze dzwoniłem do niego jako pierwszego, gdy miałem złamane serce. Moi rodzice zrobili wszystko, co mogli, mając to, co mieli.
Ciężko pracował, żeby dać im dom…
Osiedliłem się w Bogocie w 2006 roku. Nie byłem na wakacjach przez osiem lat. Moim celem było kupić im dom. Skończyłem pierwszy sezon „A Mano Limpia”, przeszedłem przesłuchanie do „La Promesa”, mojej pierwszej głównej roli, i podczas kolacji w Mondongos w Medellín powiedziałem im: „Zacznijcie szukać, bo dostanę tę rolę i będę w stanie spłacić pierwszą ratę kredytu na dom”. Mój menedżer pomógł mi uporządkować finanse. Nauczył mnie odkładać 30 procent zarobków co miesiąc. W wieku 24 lat, po drugim sezonie „A Mano Limpia”, spłaciłem mieszkanie.
Jak im przekazał tę nowinę?
Zadzwoniłem do nich bardzo radośnie i powiedziałem, że zamierzam dokonać ostatniej płatności. Mój tata nie odebrał; był neutralny. Byłem zaskoczony. Kilka dni później wyznał mi, że jest uzależniony od hazardu i właśnie rozpoczyna leczenie. Przeprosił. To był bardzo trudny czas dla rodziny, ale także akt odwagi, który pomógł mu zareagować na to, co działo się w jego życiu. Dlatego, kiedy ludzie pytają mnie: „Dlaczego się nie poddasz?”, odpowiadam po prostu: „Nie mam wymówki!”.
Często powtarzaj i stosuj czasownik „marzyć”...
Na stronie głównej naszej firmy producenckiej czytamy: „Za każdym razem, gdy podążamy za marzeniem, chcemy zainspirować kogoś innego do podążania za swoim”. Wierzę, że siły decyzji nie można przecenić. Kiedy myślę o przeszłości, myślę o dziewczynce urodzonej 19 grudnia 1986 roku w Medellín, którą nauczono marzyć, która malowała balony w powietrzu, mieszkała w dzielnicy El Salvador, uczyła się w szkole eucharystycznej La Milagrosa, obok dzielnicy Pablo Escobara, z ojcem taksówkarzem i matką sekretarką.
Co oznaczają te napady szlochu, których doświadczałeś w dzieciństwie?
Do czwartego roku życia nie mogłam płakać. Jeśli coś mnie rozzłościło, zamarzałam, wysychałam, nie mogłam oddychać i siniałam od nasady włosów aż po palce u stóp. Nacierali mnie alkoholem i biczowali gałązkami werbeny, żebym oprzytomniała. Moja mama mówi, że kiedy była w siódmym miesiącu ciąży, o północy miała ochotę na pieczeń wołową z czekoladą. Jechała taksówką z moim tatą, a obok przejechał facet strzelający. Nie mogła płakać z szoku, a oni mówią, że urodziłam się z tą przypadłością.
Ale im była starsza, tym bardziej płakała...
(Śmiech) Moja mama mówi, że płaczemy, wyobrażając sobie, że będziemy płakać. To był mój sposób na rozładowanie frustracji, zmęczenia. Płacz to ucieczka. Nigdy nie bałam się okazania wrażliwości.
Skąd wzięło się zafascynowanie opowiadaniem historii?
Ściany pokoju, który dzieliłam z siostrą, były pokryte skrawkami papieru z cytatami z filmów i książek, inspirującymi cytatami i mnóstwem zdjęć. W soboty wstawałyśmy o szóstej rano, żeby oglądać „Oki Doki” i „Baśnie braci Grimm” ze szklanką mleka w proszku z cukrem i likierem Milo. To, co było po drugiej stronie ekranu, wywoływało we mnie uczucie tak nieznane, że nie potrafiłam go zdefiniować. Uwielbiałam „Nazywają mnie Lolitą”, chciałam być Carlą Giraldo. Kręciłam włosy i nakładałam sobie gwiazdki na twarz. Kiedy pojawił się „Las Juanas”, kupiłam im klapki. Uwielbiałam Angie Cepedę i nie mogę uwierzyć, że teraz się przyjaźnimy.
Dlaczego opuściłeś Kolumbię, gdy byłeś u szczytu kariery aktorskiej?
Moja mama ma oprawioną okładkę magazynu z tytułem „Julieth Restrepo, we wszystkim”. Kiedy zdecydowałem się odejść, pracowałem jednocześnie nad trzema projektami: „A Mano Limpia” (Czysta ręka), „Comando Élite” (Dowództwo elitarne) i „La promesa” (Obietnica) , a także nad dwoma filmami. Jestem dumny z podjętych decyzji. Uwielbiam wspominać i mówić: „Tak, pewnego dnia opuściłem Kolumbię, u szczytu kariery, i zostawiłem drzwi szeroko otwarte”.
Julieth Restrepo przyznaje, że wyjechała do Stanów Zjednoczonych bez wizy pracowniczej i nie znając angielskiego.Zdjęcie:Hernán Puentes / BOCAS Magazine
Jestem Strzelcem, tak jak moja matka. Zaczynałam bez pracy w Stanach Zjednoczonych ani wizy, żeby ją zdobyć. Kiedy poszłam na pierwsze zajęcia, moje ciało odmówiło posłuszeństwa, a głos przestał działać. To było z Deborah Aquilą, dyrektorką castingu do filmu „La La Land”. Zrozumiałam, że moje marzenie jest większe, niż sobie wyobrażałam, a wyzwanie większe, niż myślałam.
Jak wydostał się z tego bagna?
Zadawałem sobie w kółko pytanie: „Po co przyjechałeś?”. Aislinn Derbez była w Los Angeles. Poznaliśmy się podczas kręcenia filmu „The Promise” (2013). Ostrzegła mnie: „Będziesz bez pracy przez około półtora roku; to wymaga cierpliwości i nauki czekania”. Nie wiedziałem jednak, że jestem mistrzem cierpliwości, bo minęło pięć lat, zanim nakręciłem swój pierwszy mały, niezależny film („25 centów za minutę” w 2020 roku).
Rodzina Derbezów była dla mnie bardzo ważna. Eugenio powiedział mi: „Pamiętaj, że nikt nic za ciebie nie zrobi. A jeśli o coś nie zawalczysz, to samo do ciebie nie przyjdzie. Będziesz miał zespół, menedżera, specjalistę od reklamy, prawnika… ale jeśli nie pójdziesz za swoim marzeniem, jeśli nie zapracujesz na nie, nie osiągniesz go”. Salma Hayek dała mu tę radę, kiedy przyjechał do Stanów Zjednoczonych. Na początku byłam nianią, asystentką osobistą kilku kobiet, pracowałam przy studenckich filmach krótkometrażowych, za które dostawałam 10 dolarów dziennie, i wzięłam udział w przesłuchaniach do setek filmów, gdy tylko dostałam pozwolenie.
Powodem, dla którego odeszłam, była chęć rozwoju aktorskiego. Kiedy zaczęłam otrzymywać niezliczone odrzucenia, odkryłam swoją ciemną stronę. Wątpiłam w swój talent i przez łzy uświadomiłam sobie, że muszę wytrwać, że chcę być aktorką, a nie celebrytką.
Kilku próbowało: Amparo Grisales, Marlon Moreno, Paola Turbay zaśpiewali w Cane w prime-time, a nawet pojawili się w Californication, ale zrezygnowali...
Miałam lekarza ajurwedyjskiego, przed którym płakałam. Powiedział mi: „Samo odejście nie frustruje mnie już. Nawet jeśli wrócisz za miesiąc, to i tak uda ci się zweryfikować to marzenie”. Mniej więcej w tym czasie wzięłam udział w przesłuchaniu do projektu w Bogocie i dostałam pracę. Producent był wściekły, bo powiedziałam mu, że wyjeżdżam do Los Angeles. Powiedział mojemu menedżerowi, że wrócę za kilka lat, bo tak jak inni, poniosę porażkę.
Jak poznałeś Sebastiana?
Była trzecia po południu, 7 sierpnia 2015 roku. „Sebas” wpadł do LACMA ze swoim bratem, żeby przywitać się z moimi przyjaciółmi. Byłem zmęczony jet lagiem, przytłoczony i niesamowicie niesympatyczny. Miałem na sobie ciemne okulary i ledwo uścisnąłem mu dłoń, kiedy mnie mu przedstawiono. Wymieniliśmy się kontami w mediach społecznościowych i zostaliśmy przyjaciółmi, chodziliśmy do kina i rozmawialiśmy. Wkrótce potem rozstałem się z chłopakiem, którego zostawiłem w Bogocie po pięciu latach, a on zapomniał o dziewczynie z Medellín, którą poznawał online. Minęło dziewięć miesięcy, zanim spojrzeliśmy na siebie inaczej.
Jak prawdziwy jest hollywoodzki glamour?
Doświadczyłam tego na małą skalę, promując projekty. W zeszłym roku poszłam z mężem na imprezę z okazji rozdania nagród Netflix SAG Awards. Widziałam Jennifer Aniston, Sofię Vergarę, Bradleya Coopera, Lady Gagę – wszystkich, jakich tylko można sobie wyobrazić. Jestem w nich jak zakochana fanka i muszę pamiętać, że to po prostu zwykli ludzie, którzy mają kompleksy i zmagają się z problemami.
Na premierę Loving Pablo właśnie rozpakowałem się w Los Angeles…
Przerabiałam swoją rezydenturę, nie mogłam iść na przesłuchanie ani wyjechać z kraju. Miałam swój wielki wieczór w zielonej, cekinowej sukni, zdjęcia z Bardemem i Penélope, Peterem Sarsgaardem, Édgarem Ramírezem, magazyny i koktajl party. Następnego dnia o 7 rano opiekowałam się dzieckiem, z którym pracowałam. To też hollywoodzki sen. Byłbyś sfrustrowany, gdybyś tego nie rozumiał.
Jakie inne gwiazdy poznałeś?
Rachel McAdams i Mark Ruffalo na pokazie, a ja zrobiłam sobie z nimi zdjęcie. Mój mąż współpracował z Tomem Hanksem, reżyserem J.J. Abramsem, kompozytorem Frankiem Zimmermannem i Pharrellem Williamsem. Pewnego dnia szłam na przesłuchanie, a obok mnie stała Sally Hawkins (Kształt wody). Spojrzałam na nią jak na idiotkę przez kilka sekund, uśmiechnęła się do mnie i razem przeszłyśmy przez ulicę, gdy zmieniło się światło. Nie mogłam z nią rozmawiać. Chyba przygotowuję się na spotkanie z Meryl Streep. Chyba zemdleję; wyobrażam ją sobie i chce mi się płakać. Wcześniej frustrowało mnie to, że jeśli nie będę dobrze mówić po angielsku, nie będę mogła zagrać jej córki w filmie.
Czy kiedykolwiek miałeś wrażenie, że Hollywood to bezduszne, pełne niepokoju miejsce, gdzie ludzie czekają, aż coś się wydarzy, a każdy stara się zostać zauważony?
Nie mylisz się. Dużo pisałem o Los Angeles. To miasto marzycieli, ale wystawia te marzenia na próbę każdego dnia. Bycie aktorem to w dużej mierze kwestia ego, potwierdzenia i akceptacji. To miejsce sprawia, że myślisz, że dasz radę, że jesteś blisko, ale jednocześnie pyta, jak długo jesteś gotów czekać. Pogodziłem się z tym miastem, gdy zrozumiałem, że moim zadaniem nie jest dopasowanie się, ale przynależność; nie chodzi o dopasowanie się, ale o przynależność.
Jakiego rodzaju filmy i programy telewizyjne chciałbyś nadal kręcić?
Najbardziej lubię historie rodzinne. Uwielbiałem brazylijski film „Still I'm Here” (zagraniczny Oscar 2025). Nie mogę się doczekać współpracy z jego reżyserem, Walterem Sallesem („Dworzec Centralny”, „Dzienniki motocyklowe”, „Paris Je t'aime”). Uchwycił on istotę rodziny w tym filmie, który, choć niezwykle trudny i smutny, jest jednocześnie bardzo piękny i głęboki.
Z jakimi innymi reżyserami chciałbyś współpracować?
Z Denisem Villeneuve’em (Warszawa, Blade Runner 2049, Diuna), Avą DuVernay (Selma), Gretą Gerwig (Lady Bird, Małe kobietki, Barbie) i oczywiście Almodóvarem.
To musi być męczące, że aplikując, otrzymujesz list motywacyjny od Latynoski, Kolumbijki...
Na początku musiałam szukać tylko postaci Latynosek; dlatego tak ciężko pracowałam nad akcentem. Oczywiście, są złożone postacie Latynosek, które chciałabym zagrać. Chcę też ról, w których nie chodzi o bycie Latynoską, ale o płynne podążanie za kulturą i językiem. Ana de Armas jest tego przykładem. Może to zabrzmi banalnie, ale wierzę, że postacie cię wybierają i musisz być przygotowany na ich pojawienie się, a nigdy nie wiadomo, kiedy to nastąpi.
Jak zauważyłeś, że zostało to zintegrowane?
Zagrałam w komedii romantycznej „Switch Up” (2024), w której zawsze mówię po angielsku, w reżyserii amerykańskiej reżyserki Tary Pirnii i produkcji Roberta Rodrigueza. W innym filmie, z Roberto Urbiną, grałam funkcjonariuszkę straży granicznej, wszystko po angielsku. Nie chcę wdawać się w bójki ani wstydzić się tego, że jestem Latynoską, ale czułam to; pomyślałam, że skoro to był powód, dla którego mnie odrzucono, to coś musi być z nią nie tak. Pogodziłam się z moją latynoską tożsamością.
Jak się czułaś grając Griseldę?
Praca z Sofíą (Vergarą) jest niesamowita. Nigdy nie spotkałam kobiety tak autentycznej, tak silnej, tak świadomej siebie i tak dumnej z siebie. To niezwykle inspirujące w branży, w której czasami wpada się w pułapkę próbowania bycia kimś innym, tylko po to, by się dopasować. Jako producentka, aktorka i partnerka sceniczna, wiele mnie nauczyła.
Co oznacza praca nad serialem Shondy Rhimes?
Jest wielka i jednym z moich wzorów do naśladowania od czasów Medellín, odkąd obejrzałam „Chirurgów”. Myślisz, że do takich osób nie da się dotrzeć. A potem, być z nią na premierze i rozmawiać ze mną o mojej postaci... Ach! Więc, spełnienie marzeń. Ukształtowała telewizję, przełamała stereotypy, a to, co robi, jest powiązane z tym, co chciałabym osiągnąć w tej branży.
A twoi koledzy z obsady?
Uzo Aduba, główna aktorka, to czarnoskóra kobieta w ogromnym serialu, z niesamowitą kreacją. Daje też mistrzowskie lekcje aktorstwa. Podczas zdjęć była młodą mamą, tak jak ja. Wspiera kobiety, z którymi pracuje i te, które spotyka. Oglądałam Giancarlo Esposito w Breaking Bad i nie mogłam uwierzyć, że mam z nim sceny.
„Najbardziej lubię historie rodzinne”.Zdjęcie:Hernán Puentes / BOCAS Magazine
Kiedy czytałem scenariusze, jej imię było tuż pod moim. To było surrealistyczne. Nie mieliśmy żadnych wspólnych scen, ale wpadłem na nią na planie. Przedstawiłem się i przytuliłem. Jest taka słodka. To niesamowite uczucie być przed taką ikoną jak ona.
Jak śmierć Juliana McMahona wpłynęła na Ciebie?
Poznałam go pierwszego dnia pracy. Rozpoznałam go, ale nie znałam jego imienia. Przedstawiłam się. Powiedziałam: „Jestem Julieth”. Odpowiedział: „Julian”. Spojrzałam na niego i powiedziałam: „Nie, Julieth”. Upierał się: „Nie, Julian”. Dodał: „Wiem, że jesteś Julieth; mówiłaś mi to już kilka razy. Ja jestem Julian”. Za każdym razem, gdy się widzieliśmy, wybuchaliśmy śmiechem. Miał wspaniałą relację ze wszystkimi. Kilka tygodni temu kilku z nas z obsady spotkało się na kolacji. Nadal jesteśmy w szoku po jego śmierci, nie wiedząc, że walczy z rakiem.
To mnie uwalnia. Zrozumiałem, że nie mogę po prostu siedzieć i czekać na telefon. Praca się znajdzie, ale nie można po prostu czekać, bo kolejka jest długa, i będzie się rozczarowanym, gdy nie otrzyma się tego, czego się chce. Razem z Sebastiánem założyliśmy firmę producencką Blue Rabbit Films, z którą zrealizowaliśmy krótkometrażowy film romantyczny LGBTQ+ „Kisses to Kevin” i komediodramat „Donna”; film „Unidentified Objects”; serial społecznościowy „La Muñe”, w którym jako swoiste alter ego opowiadam absurdalne sytuacje z życia w Los Angeles; jesteśmy też w fazie przedprodukcyjnej filmu fabularnego „Pieces of Me”, w którym zagram z nominowaną do Oscara Adrianą Barrazą. Wyprodukowałem wszystkie z nich i byłem autorem lub współautorem kilku.
Czy kiedykolwiek wyobrażałeś sobie, że otrzymasz Oscara?
(Jej wzrok pozostaje zawieszony w długiej ciszy)… Tak. Marzę o tym. Uwielbiam, gdy słyszę słowa takie jak te Olivii Colman (Oscar 2019, za „Faworytę”). Myślę, że mówi do mnie, kiedy dedykuje to „wszystkim tym małym dziewczynkom ćwiczącym przemowę przed telewizorem, bo nigdy nic nie wiadomo”. Wiem, że się rozpłaczę, ale chcę mówić spójnie. I zadaję sobie pytanie: „Czy powiem „cześć” po hiszpańsku?”. Trzeba to sobie wymarzyć, żeby to się stało.
Kobieta świadoma swoich cieni, jak i światła, i tego, co może wnieść. Mam silniejszy charakter, jestem bardziej szczera. Łatwiej podejmuję ryzyko, czuję się swobodniej wyrażając siebie, bez obawy przed tym, co inni powiedzą o moich myślach. Nie mam już pragnienia, by wszystko robić perfekcyjnie, ani nie boję się, że jestem początkująca. Zawsze byłam ambitna i czułam, że to źle, że nie wolno marzyć o wielkich rzeczach. Poznałam prawdziwe znaczenie odporności, ponieważ myślałam, że oznacza ona niepoddawanie się, ale w rzeczywistości oznacza dostosowywanie się do okoliczności. I nie wiedziałam, że można upaść tyle razy i tyle razy się podnieść.
Polecane: Historia Andrei Montañez
Wywiad z Andreą Montañez na okładce nowego numeru magazynu BOCAS.Zdjęcie:Jet Belleza (postprodukcja cyfrowa Miguela Cuervo)